Zmiany nie przychodzą łatwo. Ponoć odpowiada za to nasz mózg, który nowe sytuacje interpretuje jako potencjalne zagrożenie – zgodnie z zasadą „lepsze zło znane niż nieznane”. Nawet jeśli nowy plan ruszy z kopyta, prędzej czy później wytracamy tempo i energię, przychodzi zniechęcenie, a my wracamy do starych przyzwyczajeń. Czemu tak się dzieje? Tłumaczy to emocjonalny cykl zmiany.
Emocjonalny cykl zmiany – co to takiego?
To zjawisko opisało dwóch psychologów: Don Kelley i Daryl Conner. Opracowali pięć etapów, przez które przechodzimy, próbując wprowadzić coś nowego – nowe nawyki, relacje, miejsce pracy…
Zanim przejdziesz dalej, pomyśl o ostatniej okazji, kiedy coś zmieniałeś w swoim życiu. Czy zaobserwowałeś u siebie te stany emocjonalne? Jak się objawiły?
Faza I – Nieświadomy optymizm
Punkt startowy, kiedy jesteś pełen energii. To moment decyzji: tak, podejmuję działanie! Masz jasną wizję, co chcesz osiągnąć – i ta wizja sama w sobie jest dla Ciebie nagrodą. Wyraźnie dostrzegasz korzyści, które uzyskasz: czy to szczupła sylwetka, czy to lepsza praca.
W tej fazie jeszcze nie widzisz negatywnych stron, a przynajmniej nie wydają Ci się istotne czy trudne do pokonania. Na fali optymizmu idziesz naprzód.
Faza II – Świadomy pesymizm
Niestety, faza optymizmu nie trwa wiecznie. Z czasem coraz wyraźniejsze stają się trudności czy wysiłek, który musisz podjąć. Uświadamiasz sobie, ile trzeba poświęcić, żeby osiągnąć swoje cele. Atrakcyjna wizja staje się bardziej odległa i niepewna.
Pojawia się zwątpienie, a kontynuowanie działań wymaga coraz więcej silnej woli. Często okazuje się, że przeceniłeś swoją energię, a nie doceniłeś czasu potrzebnego do tego, by zmianę wprowadzić na stałe.
Faza III – Dolina rozpaczy
Czyli cmentarzysko bardzo wielu marzeń i dalekosiężnych planów. To ten moment, gdy niejeden z nas rezygnuje z dalszego działania.
To ten moment, kiedy w działanie wkładasz ogromny wysiłek, a efekty jeszcze się nie pojawiły – albo są mniejsze, niż sobie wyobrażałeś. Mimo godzin robienia ćwiczeń z języka obcego, wciąż nie potrafisz sklecić wypowiedzi. Mimo treningów, waga spada powoli, a kondycja tylko nieznacznie się poprawia. W tym momencie dokładnie widzisz, jak daleka droga dzieli Cię od celu. Być może jakieś trudności już sprawiły, że złamałeś się raz czy drugi.
I tutaj często zjawia się myśl-pułapka: „A może wcześniej nie było tak źle?”. Może to wszystko nie ma sensu? Po co się starać, skoro to i tak niczego nie daje?
No i właśnie: po co? W końcu z jakiegoś powodu podejmujesz się tej zmiany. Jest cel, który chcesz osiągnąć. Jest powód, dla którego zdecydowałeś się przełamać status quo. Pamiętaj o nim. Czy na pewno chcesz rezygnować z powodu jednej porażki czy upadku?
Jeśli uda Ci się przebrnąć przez dolinę rozpaczy, to jest spora szansa, że będzie już tylko lepiej.
Faza IV – Świadomy optymizm
To już ten moment, kiedy nowy nawyk staje się rutyną, a samo działanie – mniej uciążliwe. Zauważasz pierwsze efekty swojej pracy i wraca pozytywne nastawienie. Założony cel staje się bliższy i bardziej realny do osiągnięcia.
Faza V – Sukces i spełnienie
Brawo! Właśnie osiągnąłeś swój cel. Zmiana stała się już tak naturalna, że praktycznie nie zauważasz trudności. Za to w pełni doświadczasz wszystkich korzyści ze zmiany.
Co z tym zrobić?
No dobrze, mamy już opisany cały emocjonalny cykl zmiany – ale co z tym zrobić? Jak to wykorzystać?
Przede wszystkim, jeśli wprowadzasz jakąś zmianę (a przynajmniej trudniejszą niż zmiana marki gumy do żucia) – wiesz, że będzie źle. I to jest dobra wiadomość.
Jeśli oczekujesz, że wszystko pójdzie gładko, to jesteś na najlepszej drodze do porażki. Prawdopodobnie zrezygnujesz przy pierwszych przeszkodach. Ale wiedząc, że trudności nastąpią, możesz się do nich przygotować.
Po pierwsze – patrz realnie. Nie każdego dnia będzie świecić słońce, nie każdego będziesz pełen energii. Jest duża szansa, że wypadnie Ci coś nieoczekiwanego, co pokrzyżuje Twoje zamiary. Uwzględnij to w swoim planie. Być może zamiast totalnej rewolucji łatwiej przyjdzie Ci dokonać zmiany małymi krokami?
Po drugie – jest spora szansa, że nie raz upadniesz i poddasz się. Jeśli tak będzie – nie rezygnuj, nie rób sobie wyrzutów. Po prostu wstań, otrzep się i idź dalej.
Po trzecie – pamiętaj, po co to wszystko robisz. Jeśli chcesz, napisz sobie ten cel na kartce i czytaj co jakiś czas. Niestety, rzadko kiedy pozytywne zmiany dają efekty z dnia na dzień. Prawdopodobnie dzieje się to tylko w magicznym świecie reklam. W życiu, niestety, na efekty trzeba zapracować.
A na koniec – jeden z moich ulubionych motywatorów: „Nie mówiłem, że będzie łatwo. Mówiłem, że będzie warto”.
Zobacz też:
→ Porażki, czyli co nam przeszkadza w rozwoju