Jakiś czas temu pisałam o asertywności – o tym, jak nie pozwalać, by to inni układali nam życie.

I teraz przechodzimy do tej trudniejszej części. Co, jeśli musisz odmówić… sobie?

 

Trudna sztuka wyborów

Żyjemy w czasie, gdy mamy jakiś milion możliwości rozwoju. To już nie „zostanę kowalem, bo mój ojciec był kowalem”. Jeśli masz dostęp do Internetu, masz dostęp do nieprzebranych pokładów wiedzy. A jeśli znasz angielski, to jesteś w stanie nauczyć się praktycznie wszystkiego.

Różnego rodzaju opowieści sławią bohaterów, którzy dokonywali wyboru pomiędzy dobrym a złym. Mięczaki. To potrafi każdy. Dużo trudniej wybrać pomiędzy dobrym a lepszym – albo pomiędzy dobrym a dobrym.

Czy też cierpisz na chęć, by spróbować dosłownie wszystkiego? Czy lista Twoich zadań do wykonania wypełniłaby dobrych kilka życiorysów? Jeśli tak – ten tekst jest dla Ciebie.

Oto kilka pomysłów i inspiracji, jak sobie z tym radzić. A może masz własne sposoby?

 

Przyznaj, że czas nie jest rozciągliwy

To na sam początek. Bardzo często wydaje nam się, że jesteśmy w stanie wcisnąć lekcję japońskiego, trening, zakupy, sprzątanie mieszkania, tworzenie bloga, budowę statku kosmicznego i organizację podróży dookoła świata – w ciągu jednego popołudnia. I jeśli przyjmujesz takie założenie, to lista To Do będzie dłuższa niż opisy przyrody w Nad Niemnem.

Pierwszy krok – przyznaj, że nie dasz rady zrobić wszystkiego. Że coś trzeba wybrać.

I nie wypełniaj planu dnia po brzegi. Jeśli uważasz, że w tym czasie absolutnie nic nie wybije Cię z rytmu i wszystko pójdzie zgodnie z planem (np. zadanie zaplanowane na 2 godziny RZECZYWIŚCIE potrwa 2 godziny), to mam tylko jedno pytanie – gdzie sprzedają te różowe okulary?

 

Czy jest zgodne z Twoim celem?

To pierwsze kryterium weryfikacji. Czy to zadanie przybliży Cię do tego, jak chcesz żyć? A jeśli tak, to w jakim stopniu?

Staraj się patrzeć na to maksymalnie obiektywnie. Wbrew temu głosowi w Twojej głowie, który przekonuje, że dzierganie szalików z całą pewnością wpisze się w Twój cel życiowy. I że na pewno wciśniesz to gdzieś do Twojego planu dnia.

Ten głos bywa bardzo przekonujący.

To nie tak, że nie ma miejsca na spontaniczność czy zajęcia zupełnie „po nic”! Przecież życie nie polega na tym, żeby zmienić się w maksymalnie produktywnego robota. Jeśli jesteś w miejscu, w którym jesteś w pełni usatysfakcjonowany swoim życiem, to nie ma problemu, byś w nim pozostał. I nie musisz za niczym gonić, jeśli nie masz na to ochoty.

Ale jeśli chcesz coś zmienić, to warto dopasować do tego Twoje priorytety.

 

1 x 20, 20 x 1

Rzecz w tym, że jeśli próbuję robić dwadzieścia rzeczy naraz, to tak naprawdę z niczym nie idziesz naprzód. Poświęcenie 20 godzin na coś da jakiś efekt. Poświęcenie po godzinie na 20 różnych rzeczy – da bardzo niewiele.

Co więcej, kilkanaście rozgrzebanych zadań przeszkadza w koncentracji. Słyszałeś o efekcie Zeigarnik?
W skrócie: Twój mózg bardziej natarczywie przypomina Ci o zadaniach, które są rozpoczęte. Jeśli robisz zadania po kolei – jest tylko jedna taka rzecz. Jeśli każdego zaczniesz po trochu – masz w głowie ze dwadzieścia brzęczących dzwoneczków oznaczających „Dokończ to!”. Czy da się pracować w takim hałasie?

Lepiej zrobić jedną rzecz od początku do końca, niż rozgrzebać ich kilkanaście. Taaa, łatwo powiedzieć… To brzmi, jakbym była z innego świata (a przynajmniej innego stulecia). Ale jeśli tylko możesz, w danym momencie poświęć swoją uwagę jednej rzeczy. Monotasking działa.

Skup się na tym, co tu i teraz jest dla Ciebie istotne – i zrób to.

 

NIE = TAK

Jakiś czas temu przeczytałam, że „mówienie TAK czemuś oznacza mówienie NIE czemuś innemu„. I odwrotnie: jeśli czemuś lub czemuś odmawiasz, to tworzysz przestrzeń do czegoś innego.

Ta myśl ułatwia podjęcie decyzji, żeby nowy pomysł odłożyć chwilowo do kategorii „nie teraz”. Wybór zawsze jest między czymś a czymś. (Gdyby decyzja była pomiędzy zrobieniem czegoś a gapieniem się w sufit, pewnie nie miałbyś tego problemu).

Zastanów się: co jest dla Ciebie ważniejsze? Czy rzeczywiście tę kluczową sprawę możesz poświęcić na rzecz tej mniej istotnej?

 

Zaakceptuj możliwość straty

Jak powszechnie wiadomo, trawa u sąsiada jest zawsze bardziej zielona. Nawiasem mówiąc, fakt ten ponoć stwierdzono doświadczalnie. (Chodzi o kąt, pod jakim patrzymy – z boku widać mniej ziemi, a więcej trawy. Ergo – więcej zieleni!)

Zawsze jest lepiej tam, gdzie nas nie ma.

Nie inaczej jest z odrzuconymi opcjami. Wydaje się nam, że każda odrzucona okazja może być właśnie tą jedną szansą na milion, na przeskoczenie za jednym zamachem kilku stopni od pucybuta do milionera. Że to może być ten złoty strzał, który właśnie przechodzi Ci koło nosa.

To jakby mieć pewność, że gdybyś tylko kupił los w totolotka, to tym razem byś wygrał kilka milionów. (Tylko jak grasz, milionowe wygrane trafiają się jakoś rzadziej. Dziwne, prawda?)

Jeśli wybierasz jedną opcję z kilku, możesz stracić jakąś szansę. Właściwie stracisz prawie na pewno. Ale jeśli spróbujesz chwycić kilka srok za ogon – istnieje szansa, że uciekną Ci wszystkie. Skup się na tej jednej opcji – i wykonaj ją najlepiej, jak potrafisz. Profit!

 

Zeszyt spraw „na kiedy indziej”

To mój osobisty wynalazek i lekarstwo na pomysły pojawiające się zewsząd. Ta idea wcale nie jest pilna, ale wydaje się wręcz genialna. Taki pomysł aż się prosi, by rzucić wszystko inne i zacząć go realizować. A przynajmniej roztrząsać i analizować.

Masz taką tendencję? Nowe pomysły atakują Cię zewsząd? Zapisz je. Zrób osobną listę – wszystko jedno: w zeszycie, na komputerze, w aplikacji. W miejscu, do którego zaglądasz – ale niezbyt często.

Zalet tego rozwiązania jest co najmniej kilka.

Po pierwsze – wyrzucasz pomysł z głowy. Twój mózg wie, że pomysł jest zanotowany w bezpiecznym miejscu i nie musi Ci o nim nieustannie przypominać. Możesz skupić się na priorytetach tu i teraz.

Po drugie – dajesz sobie czas na ochłonięcie. Kiedy spojrzysz na listę za tydzień/dwa, może okazać się, że pomysł jest nieco mniej cudowny. Że możesz spokojnie poczekać – albo całkiem skreślić go z listy.

Po trzecie – dzięki temu pomysły nie uciekają! Bo może po tym tygodniu okaże się, że pomysł naprawdę JEST fenomenalny. Gdybyś trzymał go w głowie, mógłbyś już o nim zapomnieć. (Ile już pomysłów uciekło Ci w ten sposób?).

 

Oto lista sposobów na radzenie sobie z natłokiem zadań w naszej głowie. A jak Ty sobie z tym radzisz?

Do przeczytania również:

→ Jak mówić NIE? – czyli parę słów o asertywności

→ Jak ogarnąć chaos? Krótki poradnik

→ W dolinie rozpaczy, czyli emocjonalny cykl zmiany