Milion dziewięć spraw do załatwienia. Wszystko dzieje się równocześnie. Każdy dzień przypomina spacer po polu minowym – co krok coś wybucha. Próbujesz gasić pięć pożarów naraz. Czujesz się, jakbyś żonglował trzynastoma nożami. Porządnie naostrzonymi.

Masz tak?

Witaj w klubie. Aż za dobrze znam to uczucie, kiedy wydarzenia i sprawy przetaczają się jak fale wzburzonej rzeki. Aż za łatwo poddać się nurtowi paniki.

Jak ogarnąć chaos?

 

Stop. Zatrzymaj się.

Być może obawiasz się, że jeśli przystaniesz choć na chwilę, to wszystko wyleci Ci z rąk. Że się posypie, jeśli choć na moment odwrócisz oczy. Może nie umiesz uwolnić się od stresu. Żal Ci każdej minuty.

Ale pomyśl w ten sposób: ta chwila może zaoszczędzić Ci mnóstwo czasu w przyszłości. Zamiast działać na oślep, wybierzesz to, co faktycznie najlepiej w danej sytuacji zrobić.

Niektórzy polecają medytację albo – wręcz przeciwnie – ruch fizyczny, aby wyrzucić z siebie stres. Wybierz to, co Tobie najbardziej opowiada. Coś, co pozwoli na tę chwilę opanować emocje.

 

Nie podejmuj decyzji, gdy jesteś wzburzony.

To podstawowa zasada. Jeśli podejmujesz decyzje w emocjach, masz spore szanse podjąć desperackie, zbyt pesymistyczne lub – wręcz przeciwnie – zbyt optymistyczne ruchy.

Daj sobie czas, by ochłonąć. Odłóż decyzję do następnego dnia. Prześpij się z tym – w tym czasie Twój mózg przeprocesuje całą sytuację i może przedstawi konkretne wyjście. To działa.

 

Oceń sytuację na chłodno.

Weź kartkę i zapisz to, co Cię przytłacza i co dzieje się wokół. Wyrzuć to z głowy i przelej na papier. Najgorzej zmagać się z wrogiem, którego nie widzisz wyraźnie. Często wydaje się większy niż w rzeczywistości. Kiedy je zapiszesz – zostaje konkret.

A teraz się zastanów.

Który punkt jest najważniejszy? Który niesie z sobą największe ryzyko? Czym powinieneś się zająć najpierw? Czy coś możesz odłożyć albo przekazać komuś innemu?

 

jak ogarnąć chaos

 

Nie obwiniaj (się).

Ty popełniłeś błąd? A może ktoś inny? Teraz nie czas na roztrząsanie tego. Poszukiwanie winnego to strata czasu i energii – a jednego i drugiego potrzebujesz, by podjąć jakieś konstruktywne działania.

Przyznam, że nie lubię, kiedy przy jakimś kryzysie w pracy ktoś powtarza: „Daliśmy d…y” albo „Gdyby on/ona nie…”. Ucinam takie zdania i kieruję rozmowę na rozwiązania. Nie ma sensu rozważać zdań (na ogół oczywistych), które nic nowego nie wnoszą.

Później przyjdzie czas na zastanowienie się, jak takim błędom zapobiec w przyszłości. Ale teraz skup się na wyjściu z sytuacji.

 

Przeanalizuj wszystkie opcje.

To bardzo ważne, żeby sobie przedstawić konkretne opcje wyboru. Łatwiej wybrać działania z trzech opcji niż wyłonić cośkolwiek z mętliku w głowie.

Jakie opcje widać na pierwszy rzut oka?

Czy jest jakieś „trzecie wyjście”? Często najbardziej widoczne alternatywy nie są jedynymi.

Uwaga: koncentruj się tylko na realnych możliwościach. „Cofnięcie czasu” albo „wygranie miliona w Lotto” są mało prawdopodobne. Bazuj na tym, co masz.

Jakie korzyści i problemy przynosi każda z opcji?

 

Jaki jest następny właściwy krok?

Zbierz wszystko, co powyżej i uporządkuj.

Co możesz zrobić dalej?

Czy powinieneś czegoś jeszcze się dowiedzieć?

Określ następny krok, np.:

Zapytać kogoś o dane.

Zrobić burzę mózgów z bliskimi / współpracownikami.

Nie irytuj się, jeśli musisz poczekać na informacje albo najbliższy krok jest zbyt mały. Małe kroki mają moc!

A przede wszystkim – nie daj się stłamsić i przytłoczyć. Ostatnio natknęłam się na takie zdanie:

Najlepszy moment, by zasadzić drzewo, był dwadzieścia lat temu. Drugi najlepszy moment jest teraz.

Nie jest za późno, żeby zacząć ogarniać chaos. Nie uważasz?

 

Co tu jeszcze mamy?

→ Kaizen – czyli mały krok do wielkiej zmiany

→ Porażki, czyli co nam przeszkadza w rozwoju

→ Jak mówić NIE… sobie