O tym, czym jest multipotencjalizm, pisałam w ostatnim wpisie. A dziś zajmiemy się szukaniem odpowiedzi na pytanie „co chcę robić w życiu”? Kiedy nie masz pomysłów lub wręcz przeciwnie – masz ich aż nadto, ale nie wiesz, które mają największy potencjał. Dlatego chcę Ci zaproponować narzędzie, które mi pomogło – multipotencjalne bingo, stworzone na bazie ćwiczenia zaproponowanego w książce Emilie Wapnick.

Wybór, czyli trudny żywot multipotencjalisty

Bycie multipotencjalistą nie jest proste. Pół biedy, jeśli masz zapewniony byt oraz masę czasu na realizację swoich życiowych pragnień. Wtedy wystarczy „iść za głosem serca” i po prostu przeskakiwać na najnowszy pomysł, który akurat wybuchł w głowie z jasnością supernowej.

Gorzej, jeśli ten czas to siłą wydarte kilka minut z całego dnia obowiązków (i to nie codziennie). Można tu ciułać powoli kolejne minuty i rozwijać projekt, który… wcale nie tak szybko ujrzy światło dzienne, bo powstaje w mikrokroczkach. Albo też pojawia się nęcąca myśl, by pasje i zainteresowania jakoś spieniężyć, no ale… właśnie, gdzie szukać tego świętego Graala?

No i właśnie tu moja wewnętrzna idealistka zderzyła się z wewnętrzną realistką, która zaczęła kalkulować. I o ile w czasach gimnazjum absolutnie sensowne było usiąść i napisać pół strony opowiadania o fikcyjnym hrabstwie, o tyle teraz pojawiło się natrętne pytanie: Czy aby na pewno TYM powinnam teraz się zajmować? A jeśli nie tym, to CO właściwie powinnam robić?

I tutaj na scenę wkracza właśnie…

Multipotencjalne bingo

Jak stworzyć bazę do pomysłów, które kształtują Ci się w głowie? Jak znaleźć swoją niszę, w której można by stworzyć coś zupełnie nowego i oryginalnego? Weź kartkę i długopis i… zabieramy się do dzieła!

Wypisz WSZYSTKIE swoje zainteresowania

Wszystko, co kiedykolwiek chciał_ś robić. Wszystko to, co Cię pasjonuje, czym się może już kiedyś zajmował_ś, a może tylko pomyślał_ś „Hej, fajnie byłoby robić X!”. Wypisz absolutnie wszystko, co Ci przychodzi do głowy (i co leży na sercu).

Uwaga: to nie pora na syndrom oszusta i decydowanie, czy w danej dziedzinie jesteś już ekspertem, czy się do tego nadajesz, czy masz „talent”. Jeśli przyszło Ci do głowy, że chcesz zostać kosmonautą, ale nawet nie pamiętasz po kolei planet Układu Słonecznego – to też się liczy!

Wykreśl zainteresowania, które są już nieaktualne

To zupełnie normalne, że jakaś pasja czy zainteresowanie Ci przeszła. Być może tego spróbował_ś i stwierdził_ś, że to jednak nie to. Wyrzuć z listy to, co Cię już zupełnie nie rajcuje i nie budzi ani trochę ożywienia.

Pogrupuj zainteresowania

Zgaduję, że w tych zainteresowaniach często można znaleźć wspólny mianownik, jeden szyld, pod którym można by umieścić kilka z nich. Pomyśl, jak połączyć je w grupy.

Ja u siebie wyróżniłam takie kategorie:

1/ Kreatywna ekspresja – czyli pisanie, rysowanie i wszelkie inne formy wyrazu;

2/ Tworzenie gier – czyli wszelkiego rodzaju gry i grywalizacja (bardziej od strony twórcy niż gracza);

3/ Rozwój osobisty – cóż, wystarczy spojrzeć na odcinki na tym blogu…;

4/ Biznes – tak, jestem tym dziwnym człowiekiem, który łyka tematy biznesowe dla przyjemności – od strategicznych po formalności;

5/ Informatyka – tutaj wszelkie zadania związane z programowaniem, ale też obsługą WordPressa czy Excela;

6/ Pomaganie – czyli wszelkiej maści tematy związane z ulepszaniem świata;

7/ Wiedza o świecie – jako typowy Learner, zawarłam tutaj dziedziny, które mnie szczególnie fascynują.

Zastrzegam niniejszym, że liczba kategorii jest sprawą indywidualną. Ty możesz ich mieć więcej albo mniej – i żadna z tych wersji nie będzie „lepsza” czy „gorsza” od mojej. Nie bawimy się w porównywanie.

Jak dzielić zadania w grupy? Nie ma absolutnie żadnych „wytycznych”, ten podział ma mieć sens dla Ciebie. Ja wrzuciłam pisanie i rysowanie do jednej szufladki, u Ciebie mogą to być zupełnie różne obszary.

Stwórz planszę bingo…

… według poniższego wzoru, dostosowując do liczby kategorii. Najważniejsze, żeby kolejność grup była odwrotna w wierszu i w kolumnie.

Szukaj pomysłów na przecięciach

I teraz zaczyna się zabawa!

W każdym białym polu, leżącym na przecięciu dwóch różnych grup, wpisz wszystkie pomysły, które łączą obie te kategorie. Tak, te idee „z kosmosu” również! Teraz wyłączamy racjonalność i tworzymy burzę mózgów!

Absolutnie nie musisz lecieć po kolei! Ale dobrze, jeśli choć na chwilę zastanowisz się nad każdą mieszanką i postarasz się wpisać cokolwiek w każdym polu. Nawet jeśli nie ma to sensu. Nawet jeśli to tylko luźne hasło, za którym nie kryje się żaden konkretny projekt.

Dodatkowe „reguły gry”:

→ Pól oznaczonych na niebiesko nie musisz wypełniać… No, chyba, że chcesz! W jasnoniebieskich polach możesz na przykład wpisywać pomysły, które dotyczą tylko jednej kategorii (może samo „napisanie książki” jest dla Ciebie świetnym wyzwaniem?).

→ Możesz też inaczej patrzeć na różne połączenia – co innego wyniknie z połączenia „Biznes oparty na wiedzy”, a co innego z „Wiedzy o biznesie”. Wtedy przydadzą się pola ciemnoniebieskie.

→ Gdzie wpisywać pomysły łączące więcej kategorii niż tylko dwie? Gdziekolwiek! Możesz wpisać na przecięciu tych grup, których dotyczą w największym stopniu.

→ Jeśli trudno Ci coś wymyślić, to może… porozmawiasz z kimś innym? Obiektywny rzut oka może pomóc odnaleźć Ci powiązania, których Ty nie widzisz.

Ten etap mnie zachwycił, bo właśnie na przecięciu różnych zainteresowań powstawały najbardziej fascynujące pomysły! „Odnalazłam” tu też wiele z moich projektów, które od wieków już zalegają w mojej bazie pomysłów. Stworzenie gry samo w sobie może być ciekawe, ale zrobienie takiej, która będzie realnie zmieniać świat? Tu dopiero mój kreatywny umysł miał prawdziwą ucztę inspiracji!

A im dalsze od siebie obszary, tym ciekawsze projekty w nich wyszukiwałam. I tak, mam też hipermegapomysł, który łączy wszystkie moje grupy. Ale, niestety, wymaga on ogromnych nakładów czasowych, pospinania strasznie wielu elementów i musi poczekać na lepsze czasy.

No to teraz… wybieramy!

Możliwe, że już teraz Twoja głowa buzuje od nieprzeciętnych, wręcz oszałamiających pomysłów. Świetna robota! No to teraz największa trudność, czyli właśnie… wybór. Na początek kilka pytań pomocniczych:

Który pomysł już teraz najbardziej Cię pociąga?

Być może z całej planszy bingo wyskakuje Ci jeden pomysł i woła „Wybierz mnie! Wybierz mnie!”. Jeśli tak, to w zasadzie problem rozwiązany! (Ale nie wyrzucaj innych pomysłów, mogą się jeszcze przydać!).

Który pomysł ma największy sens w Twoim kontekście?

Jeśli jesteś właśnie na rozdrożu kariery i szukasz nowej ścieżki, być może warto zacząć od pomysłu, który ma największy potencjał do generowania pieniędzy (w pracy czy biznesie). Może też warto poszukać w pierwszej kolejności obszaru, w którym masz już jakąś wiedzę i doświadczenie – wtedy szybciej możesz zacząć zarabiać, niż budując coś od zera.

Weź też pod uwagę możliwości czasowe! Jeśli jakiś pomysł wymagałby mnóstwa czasu (którego akurat nie masz), nim nabierze kształtu – zastanów się, czy to dobry pomysł, by zaczynać go już teraz. (Choć jeśli to Twoje odwieczne marzenie, to… może właśnie warto?)

Który pomysł może otworzyć drogę do innych projektów?

A może jest tak, że pomysły są w jakiś sposób powiązane? Dajmy na to, że chcesz narysować komiks. Na to składa się kilka elementów: stworzenie fabuły, zbudowanie postaci, umiejętności rysunkowe i tak dalej. Może więc zaczniesz od napisania opowiadania, które pozwoli Ci przećwiczyć część z tych elementów? A potem, na bazie zdobytych umiejętności, możesz zabrać się za komiks.

Albo inaczej: jednym z Twoich pomysłów jest blog w danej tematyce. Dzięki blogowi masz szansę zbudować społeczność, która może być zainteresowana innym Twoim projektem. Warto zauważać takie powiązania.

Dalej nic?

No to… witaj w klubie, bo nie od razu potrafiłam się na coś zdecydować. Czasem żaden pomysł nie wybija się znacząco ponad pozostałe.

W takim razie mam inną propozycję: wybierz kilka pomysłów, które najbardziej do Ciebie przemawiają, i pomyśl, jaki mikroprojekt możesz zrealizować w którymś z nich, żeby się przekonać, czy to w ogóle TO. Jeśli na przykład chcesz się nauczyć programować w danym języku, to może zacznij od nauczenia się, jak zaprogramować jakąś najprostszą aplikację? Może złapiesz bakcyla i pójdziesz za ciosem? Albo wręcz przeciwnie – stwierdzisz, że ten rodzaj pracy zupełnie Ci nie odpowiada i spokojnie „odetniesz suchą gałąź”, by zabrać się za inne punkty z listy.

Dobrze, żeby ten projekt zajął Ci jak najmniej czasu. Tak, żeby jak najszybciej móc sprawdzić pomysł i wyciągnąć wnioski. A przy okazji uciszysz wewnętrznego krytyka, który będzie marudził, że trzeba było się zabrać za tamto… W każdym razie miesiąc działania da Ci więcej, niż wieczne obracanie pomysłów w głowie  przyglądania się im spod różnych kątów. A konkretny efekt da Ci z pewnością dużą satysfakcję!

No dobrze, a jak do takiego (mini)projektu podejść? O tym będzie właśnie miniseria o roboczym tytule „Projekt: Projekt”, którą rozpoczniemy już wkrótce!