Co jest potrzebne, żeby stworzyć Twój własny indywidualny system realizacji projektów? Taki, który będzie Cię wspierał w realizacji działań?

Pierwszy element pokazałam jeszcze w poprzednim wpisie. Dziś opowiedzmy o pozostałych dwóch.

Co jest potrzebne do gry?

No dobrze, a zatem mamy już kartę bohatera. Ale ten bohater nie jest zawieszony w próżni. Bohater zawsze działa w określonym świecie i ma jakiś cel do zrealizowania, aby zwyciężyć (albo nie dopuścić do totalnej zagłady). Inaczej cała opowieść nie ma sensu.

A jak to przełożyć na realizację projektu?

Mapa świata, czyli context is king

Być może słyszał_ś to jedno z wachlarza haseł mówców motywacyjnych, że “masz tyle samo czasu, co Beyoncé / Bill Gates / Elon Musk / syn koleżanki Twojej mamy, o którym słyszysz przy każdych świętach”. W domyśle: jeśli oni mogą zarabiać miliony i wysyłać rakiety w kosmos, to i Ty możesz, jeśli tylko wstaniesz o godzinę wcześniej, będziesz myśleć pozytywnie i co tam jeszcze.

Chyba się zgodzimy, że to totalna bzdura.

Każdy z nas działa w określonym kontekście.

Masz takie, a nie inne zobowiązania prywatne i rodzinne, potrzeby finansowe, zasoby czasu, doświadczenie, reputację, sytuację branżową i tak dalej. Punkt startowy dla każdego z nas jest inny.

Istnieją ludzie, którzy mogą sobie pozwolić na roczną przerwę od pracy i mają 100% czasu na szukanie swojej drogi życiowej.

A inni z kolei dziubią swoje w kradzionych minutach, czasem nawet na telefonie w kolejce do kasy w supermarkecie (jeśli to o Tobie, to możesz mi przybić piątkę).

Jeśli masz dzieci, to planowanie czegokolwiek z założeniem, że będą okazami zdrowia przez cały sezon jesienno-zimowy jest podpisaniem na siebie wyroku. Albo pogrążysz się w otchłani zmęczenia i frustracji, albo odpuścisz totalnie i stwierdzisz, że planowanie jest do kitu.

Jeżeli pracujesz na pełen etat, to zakładanie, że po ośmiu godzinach będziesz kipieć twórczą energią i ze świeżością stokrotki skropionej poranną rosą przystąpisz do działania, jest marnym pomysłem.

Jeżeli musisz zapewnić byt rodzinie, a masz kredyt na głowie, to trudno rzucić papierami w pracy bez przygotowania sobie miękkiego lądowania w postaci innego źródła zarobku.

Jeśli zmagasz się z problemami zdrowotnymi czy depresją – zrób sobie tę przysługę i w planach daj sobie przestrzeń na gorsze chwile, gdy trzeba będzie zwolnić lub odpuścić.

Planowanie w kontekście

Kiedy tworzymy plan, to nie chodzi o tworzenie fikcji literackiej ani listu życzeń do Mikołaja. Plan musi być osadzony w realiach, żeby mógł zadziałać.

Jeśli masz jakieś marne skrawki czasu, to jest dość oczywiste, że nie zrobisz tyle, ile osoba bez zobowiązań, która nie musi zarabiać na własne utrzymanie.

Za to możesz zadziałać inaczej. Lepiej. Szybciej. Na skróty. Nieszablonowo. Szukać innych sposobów. Czy zagwarantuję Ci, że osiągniesz te same efekty? Nie. Ale na pewno możesz osiągnąć więcej, niż gdybyś udawał_, że masz cały czas świata na swoje działania.

Ale żeby to zrobić, trzeba znać swój kontekst, a nie udawać, że go nie ma.

Mapa Świata

Jako że stworzyłam już swoją postać, to teraz opracowałam sobie Mapę Świata.

W środku wypisałam swoje atuty i przewagi, które działają na moją korzyść. To mogą być moje turbodoładowania przy realizacji projektów.

Poza lądem wpisałam różne ograniczenia, które muszę w jakiś sposób uwzględnić w moich planach. Na przykład to, że moje zasoby czasowe są baaardzo limitowane. Do tego codziennie gram w czasową ruletkę: będę mieć dziś na pracę godzinę, 10 minut czy okrągłe zero? Nie do przewidzenia.

Mogłabym się w tym poddać i zrezygnować, albo… przyjąć to do wiadomości i szukać drogi na obejście tych ograniczeń. Jak się domyślasz, wybieram bramkę numer dwa.

Główna misja

Nie ma dobrej opowieści czy gry bez celu, który musi osiągnąć główny bohater. Czy to wrzucić Pierścień do Góry Przeznaczenia, obalić Voldemorta czy uratować księżniczkę Peach. Coś, co bohatera napędza, a nas przykleja do książki/filmu/gry na długie godziny.

Podobnie w życiu – jeśli chcesz mieć energię do działania, potrzebujesz celu, do którego chcesz zmierzać. Możesz to nazwać intencją, wizją, misją życiową – jak wolisz. Chodzi tu o wizję życia (czy też biznesu, jeśli na tym obszarze chcesz się skupić), która Cię pociąga.

I nie, ta wizja nie musi zawierać elementów takich, jak “chcę zarabiać miliony” czy “chcę zdobyć nagrodę Nobla”. W zupełności wystarczy “chcę być szczęśliwą bułą i cieszyć się życiem”. Ważne, żebyś wiedział_, do czego chcesz dążyć.

Ta “główna misja” będzie wyznacznikiem i papierkiem lakmusowym dla Twoich projektów. Przy wpisywaniu projektów do Księgi Questów, sprawdź, na ile przybliżają Cię do osiągnięcia Twojej głównej misji.

Rzecz jasna, jak w każdej dobrej grze, istnieją questy poboczne! Czasem, zamiast realizować wielkie cele, trzeba po prostu sobie poexpić. A czasem odpocząć i zrobić coś dla czystej frajdy. Ważne, żeby to była Twoja świadoma decyzja (a nie, na przykład, prokrastynacja).

Księga Questów

W moje Księdze Questów na czele zawisła główna wizja mojego życia, do której planuję zmierzać. A raczej jej skrót, bo moja wizja jest nieco bardziej szczegółowa. To jest mój główny cel gry… ale daję sobie przyzwolenie, by go zmienić, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Wizję zamieszczam na samej górze, żeby pamiętać, po co w ogóle działam. 

Pod spodem zamieściłam moje multipotencjalne bingo. Dlaczego w tej formie? Bo wiem, że moje najbardziej inspirujące pomysły są gdzieś na przecięciu moich różnych obszarów zainteresowań. Jeśli mój pomysł realizuje dwa (lub więcej!) z tych obszarów, mam dużo większe szanse utrzymać motywację do ukończenia go (i osiągnąć lepsze efekty!).

Czas ruszyć w podróż

No dobrze, to nakreśliliśmy już ramy świata i cel. Mamy bohatera, który będzie do tego celu zmierzał. Co dalej?

Każda dobra ścieżka bohatera ma moment, w którym bohater przekracza próg i rusza w podróż do upragnionego celu. Od tego momentu już nie ma drogi powrotu. Zaczyna się pierwszy quest.

A o tym, jak się za niego zabrać, opowiemy w kolejnym odcinku.