Drogi Człowieku! Być może znamy się już dobrze, a być może tylko na chwilę zetknął nas z sobą świat wirtualny. Jeśli chcesz udzielić mi jakiejś rady, to proszę, przeczytaj poniższe słowa.
Myślę, że piszę nie tylko w swoim imieniu. Myślę, że wiele osób – i Ty także – czuje podobnie, gdy słyszy podobne sugestie od innych ludzi. Proszę, weź sobie te słowa do serca i pomyśl o nich, gdy najdzie Cię chęć udzielania rad.
Zapytaj siebie, czy chcesz mi pomóc
Zanim się odezwiesz, odpowiedz sobie szczerze na pytanie: jaka jest Twoja intencja? Czy naprawdę, tak szczerze myślisz o moim interesie? Czy na pewno zależy Ci na moim szczęściu? Jeśli tak – nie ma żadnego problemu.
A może chcesz po prostu poczuć się mądrzej? Może radę rzucasz ot tak, bez zastanowienia? Może uważasz, że tak będzie lepiej, bo Tobie by się tak podobało? Jeśli tak jest, to lepiej zatrzymaj dobre rady przy sobie. Nie jestem małpką cyrkową, aby fikać według Twojego upodobania.
Upewnij się, że tej rady oczekuję
Czy zapytałam Cię o zdanie w jakiejś kwestii? Jeśli tak, to jest jasne, że ta rada jest mi potrzebna. Dzielę się z Tobą jakimś moim utworem? Oczywiście, jestem otwarta na Twoją opinię. Nie oczekuję przecież wyłącznie zachwytów. Chętnie wysłucham konstruktywnej krytyki.
Ale jeżeli nie daję Ci tego do zrozumienia, to zastanów się pięć razy, czy rzeczywiście powinieneś jej udzielać.
Oczywiście – może jest tak, że robię krzywdę sobie lub komuś innemu i nawet tego nie widzę. Jeśli tak jest, to po pierwsze zajrzyj do punktu wyżej. Po drugie – zapytaj. Czy chcesz usłyszeć moje zdanie? Czy mogę Ci coś doradzić? Nie obrażę się za to. Ale Ty też nie gniewaj się, jeśli odmówię.
Moje decyzje – moje konsekwencje
Za każdą moją decyzję to ja ostatecznie zapłacę cenę – i to do ostatniego grosza. Kiedy dokonuję wyboru, to liczę się z tym, że to ja będę ponosić wszystkie jego konsekwencje. I te pozytywne, i te negatywne. Dlatego nie chcę, żebyś mnie w tym wyręczał, żebyś odbierał mi odpowiedzialność. Każdą decyzję chcę podjąć w pełni świadomie i zgodnie z własnym rozumem i sercem.
Mam mieć trójkę / czwórkę / piątkę dzieci? To ja będę zapewniać im wyżywienie i biegać z nimi do lekarza przy chorobie. Mam szukać innej pracy / pozostać w obecnej? Pamiętaj, to mnie przyjdzie spędzić setki godzin na użeraniu się z szefem albo wyrabiać nadgodziny. Być może zdecyduję się na to – ale chcę mieć pewność, że jestem przygotowana na każdą ewentualność. Że stać mnie na zapłacenie ceny tego wyboru. I tej wyrażonej w pieniądzu, i tej niedotykalnej.
Proszę, nie zaciągaj za mnie długów, które to ja będę spłacać. Wydaje Ci się, że popełniam głupstwo? Być może. Mam prawo do błędów. Ale być może to Ty nie wiesz wszystkiego i nie wszystko rozumiesz. Uszanuj to.
Nie układaj mi życia
Mam tylko ograniczoną liczbę lat, które przyjdzie mi jeszcze spędzić na tym padole. Moja doba jest dokładnie tak długa, jak Twoja – ma ledwie 24 godziny. To strasznie mało czasu, wiesz? Na to, by stać się lepszym człowiekiem. Na to, by zrealizować moje plany i marzenia. Na to, by nie zaniedbać relacji z ludźmi, którzy są mi bliscy.
Nie chcę, żebyś to Ty wybierał, kim mam zostać ani co mam robić. Nie chcę, żebyś wybierał, jak mam pokierować swoim życiem. Nie chcę, byś za mnie układał grafik mojego dnia, gdy czas kurczy mi się w rękach. Pozwól, że wykorzystam go zgodnie z sobą.
Nic nie muszę, nic nie powinnam
Jeśli chcesz udzielić mi rady, słowa „musisz” czy „powinnaś” usuń ze swojego słownika. Zapomnij o ich istnieniu.
Możesz mi wskazać jakiś kierunek. Możesz mi zaproponować jakąś perspektywę, której być może ze swojego miejsca nie dostrzegam. Możesz przedstawić mi swój punkt widzenia. Ale nie wmawiaj mi, że coś muszę zrobić. Nie pokazuj mi wyjścia ze słowami to jedyna droga. Nie zawężaj mi spektrum widzenia. Zawsze istnieją inne wyjścia.
To ja decyduję
Mogę wysłuchać Twojej rady – ale pamiętaj, to ja ostatecznie dokonuję wyboru. Nie miej pretensji, jeśli nie zechcę pójść w kierunku, który mi wskażesz. To w żadnym wypadku nie oznacza, że Cię nie szanuję albo że nie zależy mi na relacji z Tobą. Po prostu przemyślałam wszystkie argumenty – i te podane przez Ciebie, i te, które rozważam w sobie. I w ich świetle postanowiłam zdecydować inaczej. Proszę, uszanuj to.
Dziękuję za to, że przeczytałeś te słowa
Nie piszę ich w złej wierze. Nie jest moim celem urażenie Ciebie. Wręcz przeciwnie, chcę wyjaśnić Ci mój punkt widzenia. Zależy mi na tym, aby nasze rozmowy przebiegały w atmosferze wzajemnego szacunku. Będę Ci wdzięczna, jeśli mnie zrozumiesz i nie będziesz ograniczać mojego prawa do wolności.