Pewnie nie powinnam tak pisać. Powinnam piać peany na cześć altruizmu i ubolewać, że to coraz rzadsza cnota w naszych zepsutych czasach. Powinnam nawoływać do odwrócenia oczu od swoich własnych potrzeb i zwrócenia ich ku innym. Nie powinnam patrzeć na działalność społeczną i wolontariacką w kategorii „opłaca się” lub „nie opłaca się”.
A jednak włożę ten kijek w szprychy i przedstawię Ci swój punkt widzenia.
Zacznijmy od zasady równowartej wymiany.
Zasada równowartej wymiany
„Jeśli chcesz coś uzyskać, musisz poświęcić coś o tej samej wartości”. Tak w najprostszym ujęciu prezentuje się zasada równowartej wymiany. Jeśli chcesz wynieść (legalnie!) zakupy ze sklepu, musisz zostawić odpowiednią ilość pieniędzy. Jeśli chcesz zdobyć umiejętność gry na perkusji, musisz poświęcić godziny na ćwiczenia (oraz przepraszanie sąsiadów). Jeśli chcesz zarobić pieniądze, to trzeba w to włożyć pracę, wiedzę i kompetencje.
A jak to się ma do wolontariatu czy działalności społecznej (albo po prostu robienia czegoś dla innych)? Cóż – z założenia wygląda to tak, że dajesz coś od siebie (czas, pieniądze) i nie dostajesz za to nic w zamian. Co najwyżej zbierasz punkty karmiczne, które może kiedyś wymienisz na nagrody (jak w programie lojalnościowym).
Zobrazujmy to:

Cóż, wygląda na to, że nie ma mowy o równowartej wymianie. Ktoś tylko dostaje, ktoś tylko daje.
Tak, tyle że nie do końca. Bo zasada równowartej wymiany działa nieco inaczej.
Zasada równowartej wymiany – inaczej
Spójrzmy na obrazek raz jeszcze:

Natura nie znosi próżni. Kiedy coś z siebie dajesz, to równocześnie otrzymujesz. Często wartości nienamacalne – wiedza, doświadczenie, wzmocnienie więzi z drugim człowiekiem. Czasem takie, z których nawet nie zdajesz sobie sprawy. Jeśli skupisz się na dawaniu, druga strona tego równania dopełni się sama.
Zastrzeżenie: Nie mówię tutaj o wyzyskiwaniu – tych sytuacjach, gdy ktoś podtrzymuje znajomość z Tobą tylko po to, by korzystać z Twoich przysług. W takich sytuacjach szklanka również się wypełnia… frustracją, goryczą, żalem do siebie i tej drugiej osoby.
Czy to jest w porządku?
Czy to w porządku, żeby patrzeć na działalność społeczną w kontekście własnych korzyści? Bo przecież powinno chodzić o altruizm, o empatię, o wyłączenie swoich egoistycznych potrzeb i skupienie się na drugiej osobie. O hartowanie swojego charakteru w ogniu wyrzeczeń.
Otóż – a jest to moja osobista opinia – myślę, że tak. Jeśli rzeczywiście komuś pomagasz (a nie prowadzisz działań pozorowanych!), to nie ma nic złego w tym, że rozwijasz się jako człowiek. A nawet więcej – takie win-win sprawia, że tym chętniej działasz!
Zastrzeżenie: To działa tylko wtedy, gdy naprawdę chcesz innym pomóc i starasz się dać z siebie jak najwięcej.
Co może dać Ci działalność społeczna i wolontariat?
No dobrze, więc co może być tym powietrzem? Co może być Twoją korzyścią, gdy „tylko dajesz”? Oto kilka przykładów – w zależności od rodzaju działania, mogą to być…
Nowe umiejętności
Zastanawiasz się nad karierą w marketingu i szukasz miejsca, by sprawdzić swoją wiedzę i zdobyć praktykę? A może zacząć od prowadzenia fanpage dla organizacji pozarządowej?
Strony w WordPressie nauczyłam się robić w jeden dzień. Działałam wtedy w organizacji studenckiej AEGEE-Kraków i jeden z projektów pilnie potrzebował strony. Oczywiście, była to strona bardzo prosta – wygląd nie zapierał tchu w piersiach, o SEO nikt nawet nie słyszał, nie było czasu na dobieranie idealnej czcionki. Ta umiejętność przydała mi się później w pracy, przy zakładaniu bloga, a nawet przyniosła drobne zlecenie.
Czasem za darmo możesz nauczyć się tego, co inaczej mógłbyś zdobyć na płatnych szkoleniach wartych sporo szmalu.
Doświadczenie
Żaden kurs z zarządzania projektami nie nauczy Cię tyle, co praca na żywym organizmie. Owszem, powiedzą Ci o technikach i metodach. Nie powiedzą o tym, że dosłownie wszystko może pójść nie tak, ile stresu i nieprzespanych nocy może kosztować dopięcie konferencji, że czasem, polegając na kimś, możesz się nieźle przejechać. Dopiero w ogniu działania uczysz się, co robić, gdy rzeczywistość i plan rozjeżdżają się w dwie przeciwne strony.
Wolontariat może być wyjściem, gdy wszystkie oferty pracy żądają iluśletniego doświadczenia. Albo gdy chcesz zaoszczędzić sobie wpadek na początku prowadzenia firmy.
Relacje z ludźmi
Relacje z ludźmi, z którymi działasz.
Ponoć jesteś średnią z 5 osób, z którymi spędzasz najwięcej czasu. Nie określiłabym tego aż tak radykalnie, ale z całą pewnością nie jest obojętne, z kim przestajesz. Jeśli spędzasz z ludźmi, którzy zamiast „To się nie uda, i tak nic nie zmienisz” mówią „Hej, to świetny pomysł, zróbmy to!” – Ty też zaczynasz tak myśleć.
Będąc na studiach, wpadłam na pomysł, by zorganizować głosowanie na najlepszych prowadzących. Tak po prostu, żeby docenić tych, którzy się przykładają do zajęć i starają się przekazywać wiedzę w ciekawy sposób. Pamiętam, jak próbowałam wciągnąć koleżanki z grupy do pomocy. Usłyszałam, że to za trudne, wymaga za dużo pracy. Szczęka mi opadła, bo dla mnie to był prosty projekcik w wolnej chwili. Widocznie byłam już skażona wirusem „da się”.
Nie, nie chcę tu głosić tekstów w stylu „Wyrzuć ze swojego otoczenia ludzi, którzy w Ciebie nie wierzą!”. Ale warto też zobaczyć inną perspektywę.
(Na marginesie: projekt został zrealizowany. Ostatnio widziałam, że trwa jego któraś z kolei edycja. Da się!)
Relacje z ludźmi, dla których działasz
Działalność społeczna czy wolontariat to najczęściej pomaganie innym ludziom. I jeśli wydaje Ci się, że niczego nie możesz się od nich nauczyć (bo nieraz są młodsi, mniej doświadczeni, niepełnosprawni umysłowo, bo są w podeszłym wieku, bo mają niekiedy trudności z najprostszym funkcjonowaniem), to jesteś w ogromnym błędzie. Możesz zyskać zupełnie nowe spojrzenie na życie.
Umiejętności miękkie
Uczysz się zarządzania czasem – tego, jak wygospodarować wolną chwilę pomiędzy innymi obowiązkami. Czasem trzeba sporej wprawy w żonglowaniu zadaniami.
Uczysz się pracy w zespole: podziału zadań, dobrej komunikacji, odpowiedzialności.
Nabierasz też pewności siebie. Robiąc coś dla innych, widzisz, że jesteś w stanie zmienić świat – a przynajmniej jego skrawek obok Ciebie.
I tak dalej, i tak dalej.
Pamiętam rozmowę kwalifikacyjną jeszcze na studiach. Zapytana o umiejętności miękkie, mogłam nie tylko je wymienić, ale też podać konkretne przykłady ze swojego doświadczenia – właśnie z działalności w stowarzyszeniu. Domyślasz się, że taki konkret stawiał mnie w dużo lepszym świetle.
Radość i satysfakcja
Tak, to też wymieniam po stronie korzyści. Zdarzyło Ci się wykonywać pracę, która kompletnie nie dawała Ci satysfakcji? Jeśli tak, to wiesz, jak ważne jest poczucie, że robisz coś wartościowego, coś, co ma znaczenie. To taka sama potrzeba, jak reszta piramidy Masłowa.
Czy opłaca się robić coś za darmo?
Z mojej perspektywy – zdecydowanie tak. Im więcej staram się dać z siebie, tym więcej dostaję w zamian. Tak właśnie działa zasada równowartej wymiany.